Polka na Islandii. Olga opowiada o życiu na wyspie
Olga na Islandię przyjechała ponad 16 lat temu. I choć nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, wiedziała, że jest to miejsce, które pokocha i to ze wzajemnością. Do tego stopnia, że już nie widzi możliwości powrotu do kraju.
- Tu jest mój dom. Nie myślę o powrocie do kraju, ale zawsze powtarzam, że nie wykluczam tej możliwości. Nie wiadomo co przyniesie życie. Nie miałam jednak w planach zarobku i powrotu do Polski, jak wielu emigrantów. Chciałam spędzić życie w innym kraju, a nie się dorobić. Do Polski jednak przyjeżdżam bardzo często i zawsze jest to miły czas – zaznacza.
Pleszewianka po 16 latach na wyspie nie przypomina już sobie rzeczy, które ją dziwiły, gdy po raz pierwszy pojawiła się na Islandii. Brzydko mówiąc „zislandczyła się”. Dziś nic już jej nie zaskakuje. Dziwi ją natomiast Polska.
- Ja się zmieniłam i przystosowałam do życia na wyspie, przez co pod wieloma względami czuję się obco w Polsce – zaznacza.
Polka na Islandii. Pokochała zimowe i długie wieczory
I choć w Polsce dzień trwa zdecydowanie dłużej, to Olga pokochała długie zimowe wieczory. I jak sama podkreśla nigdy nie miała z tym problemu.
- Lubię te zimowe, ciemne poranki. W biurze zapalam świeczki, niskie światło i praca od razu staje się przyjemniejsza. Wieczorem po powrocie do domu również odpoczywamy przy świeczkach i gorącej herbacie. Zima jest czasem na odpoczynek, na długie spokojne wieczory z rodziną. Latem, gdy dzień jest dłuższy człowiek ma więcej czasu i energii na wycieczki, spotkania – zaznacza i dodaje, że lato jest dla niej dużo trudniejsze. - Muszę szukać miejsca, w którym mogę się schować, wyciszyć i odpocząć. W sypialni do tej pory stosuje żaluzje i grube zasłony, bo nie zasnę nawet o północy, gdy za oknem słońce jest nadal powyżej horyzontu - żartuje.
Polka na Islandii. Blog stał się sposobem na codzienne życie
Sposobem na codzienne życie na Islandii było stworzenia bloga PolkaNaIslandii.is, którego z powodzeniem prowadzi już od blisko 9 lat. Początkowo chciała prowadzić swego rodzaju pamiętniki z emigracji. Z czasem przerodziło się to w poradnik dla Polaków mieszkających na wyspie.
- Przez pierwsze lata nie potrafiłam sama nic załatwić, nie wiedziałam, gdzie iść ani gdzie szukać informacji. Miałam przy sobie jednak brata, który wszystko potrafił, we wszystkim pomógł i wszędzie zaprowadził. Nie każdy jednak ma takie szczęście. Postanowiłam więc dzielić się zdobywaną wiedzą i pisać bloga dla przyjeżdżających na wyspę Polaków. Dziś mój blog to kompendium wiedzy o życiu na Islandii, ale też wiele informacji turystycznych i moich przemyśleń - tłumaczy.
Polka na Islandii. Czy łatwo jest być Polką na wyspie?
Nawiązując do nazwy jej bloga PolkaNaIslandii.is postanowiliśmy zapytać Olgę, czy rzeczywiście łatwo jest być Polką na wyspie. I jak sama podkreśla wszystko zależy od odpowiedniego nastawienia i podejścia do życia.
- Ja swoje zmieniłam i od tamtej pory jestem tutaj szczęśliwa. Przez pierwsze 5 lat byłam nieogarniętym i niepotrafiącym nic załatwić "cebulakiem" z Polski. Nie integrowałam się ze społeczeństwem i czułam się wyobcowana. Z czasem jednak nauczyłam się języka, wyszłam z domu, włączyłam islandzką telewizję, zaczęłam czytać islandzkie media, słuchać muzyki i chodzić do teatru. To wszystko zmieniło moje życie. Dziś jest mi dużo łatwiej - podkreśla pleszewianka.
Polka na Islandii. Jak wyglądają Święta Bożego Narodzenia na Islandii?
Jak mówi, święta na wyspie są dla niej bardzo klimatyczne. Islandczycy dekorują domy lampkami praktycznie zaraz po tym, jak świat obwieści koniec dekoracji halloweenowych. Sznurki światełek wzdłuż dachów, okien, bardzo dużo ozdób nie są żadnym wyjątkiem.
- Islandczycy kochają światełka. Rozświetlają sobie ten zimowy ciemny okres na wszelkie sposoby. Świeczki, lampki w domu oraz na balkonach, płotach i drzewach. Wiele bloków rodzinnych ustala jeden motyw i wszystkie balkony są ozdobione w ten sam sposób. Nikt się nie wyłamuje, a osiedle wygląda bardzo schludnie. Wiele gmin robi świetlne parki, świąteczne wioski, jarmarki i wiele innych. Święta czuć w powietrzu już na długo - opowiada.
Polka na Islandii.13 mikołajów. I jeden gorszy od drugiego
Od najmłodszych lat dzieci na Islandii uczone są, że podarki na wyspie przynosi im trzynastu Mikołajów, a właściwie potomków trolli - Jólasveinar. I to nie tylko w Wigilię, a już trzynaście dni przed. Są braćmi i od 12 grudnia schodzą do maluchów jeden po drugim, w odpowiedniej kolejności opuszczając swoje kryjówki w wysokich górach.
- Mikołaje to część islandzkiej legendy i tradycji. Jest to 13 synów trolicy Grýli która zaś jest postrachem małych dzieci. Mówi się, że Grýla ma ogromny gar, w którym gotuje niegrzeczne dzieci. Jej synowie przed laty również byli małymi psotnikami. Każdy ma swoje wyjątkowe i określające jego cechy i osobowość imię. Jeden wylizuje garnki, inny kradnie kiełbaski, a jeszcze inny świeczki. Z czasem ich rola uległa zmianie i już nie psocą, a zostawiają dzieciom małe upominki w zamian za ulubione atrybuty. 13 islandzkich Mikołajów schodzi z gór do miasta kolejno od 12 do 24 grudnia. Następnie od 25 grudnia kolejno w góry wracają i tym samym ostatni z nich zamyka okres świąteczny, 6 stycznia - mówi.
Polka na Islandii. Ziemniaki w butach dla niegrzecznych dzieci
Żeby załapać się na miły podarunek (skarpetki, mandarynkę, czy... wafelek prince polo), trzeba wystawić swoje buty na parapet i liczyć na to, że Jólasveinar nie pamiętają, że się nabroiło. Bo jeśli pamiętają, zamiast prezentu w bucie będzie czekał ziemniak. Na całe szczęście Olga, ani jej syn ziemniaków w swoich butach nie spotykają.
- Jest to akurat zwyczaj, którego nie praktykuję. Ziemniak jest odpowiednikiem rózgi, którą nas straszono, gdy byliśmy dziećmi. W wychowywaniu mojego syna nie stosuję nagród ani kar, za dobre czy złe zachowanie. Mikołaje przynoszą upominki, a nie nagrody za dobre zachowanie. U nas ziemniaków nie ma - podkreśla.
Polska na Islandii. Na dzieci poluje świąteczny kot
Jakiekolwiek nowe ubranie, warto podarować komuś bliskiemu. Bo oprócz 13 Jólasveinar świątecznego porządku pilnuje także bożonarodzeniowy kot, Jólakötturinn: poluje na dzieci, które nie ubrały się w święta w nic nowego. -
Kot świąteczny jest pupilkiem trolicy Grýli i jej męża Leppalúði. Kot nie zjada jednak dzieci niegrzecznych, a takie co na świątecznym obiedzie nie mają na sobie nic nowego lub nie dostały elementu ubrania w prezencie - tłumaczy.
Polka na Islandii. Bożonarodzeniowe zwyczaje na Islandii
Boże Narodzenie na Islandii pod wieloma względami jest niepowtarzalne. Niektóre islandzkie tradycje świąteczne mogą wprawić Polaków w nie lada zdumienie. Jak więc wyglądają zwyczaje bożonarodzeniowe na Islandii?
- Nie ma 12 potraw, nie ma postnego posiłku w wigilijny wieczór, opłatka czy śpiewania kolęd. Wielu Islandczyków nadal podtrzymuje pewną "śmierdzącą" tradycję i 23 grudnia zajada się fermentowaną płaszczką. Tego dnia okrutnie śmierdzi w wielu domach, restauracjach, a także sklepach, gdzie można ją zakupić. Wielu moich znajomych Islandczyków utrzymuje, że już tego za dużo nie je - zaznacza i dodaje, że na Islandii wigilijna wieczerza, to wykwintna kolacja w gronie najbliższych. - W niektórych domach je się mięso wieprzowe, a w innych pardwę górską, na którą Islandczycy polują już jesienią. 25 i 26 grudnia najczęściej jeżdżą w odwiedziny i spotykają się całymi rodzinami przy suto zastawionych stołach. Ważnym elementem grudniowego świętowania są koncerty. Oferta koncertów świątecznych jest niezwykle bogata, a bilety sprzedają się w oka mgnieniu. W czasach pandemii wiele koncertów było odwoływanych więc Islandczycy przenieśli się na koncerty online, które cieszą się jeszcze większym powodzeniem, bo dostępność biletów jest większa niż dotychczas - wylicza.
Polka na Islandii. WIgilia w posko-islandzkim stylu
Olgi nie ciągnie do polskiej przedświątecznej krzątaniny. Choć w czasie świąt Bożego Narodzenia nie rezygnuje z polskiej tradycji, którą stara się łączyć z islandzkimi zwyczajami.
- Jednak tych polskich jest stanowczo więcej. Wigilia jest polska, choć wyjątkowo w tym roku będzie pomieszana. Najtrudniejsze jest wybranie tradycji związanych z prezentami. Ja najchętniej zrezygnowałabym z polskiego Mikołaja 6 grudnia, ale już kolejny rok mi się to nie udaje, bo inne polskie dzieci, z którymi Vincent ma kontakt, dostają prezenty. Poza tym otrzymuje prezenty od 12 do 24 grudnia od synów trolicy, które dostają wszystkie dzieci w szkole. Również nie da się tego uniknąć. Ponadto na Islandii dużo bardziej niż w Polsce popularnością cieszą się upominkowe kalendarze adwentowe, które gotowe można kupić w sklepach. Nie własnoręcznie zrobione z zadaniami, a takie z prezencikami czy słodyczami ma praktycznie każde dziecko - tłumaczy.
Okazuje się, że pleszewianka po raz pierwszy w swoim życiu zje na Wigilię mięso. Wcześniej była bardzo przywiązana do polskiej tradycji, a podczas wigilijnej wieczerzy na jej stole pojawiały się polskie dania - W tym roku będzie wyjątkowo pół na pół, bo święta spędzamy u brata i bratowej z Islandii, która ugotuje również typowo islandzkie przysmaki. Jadałam wcześniej islandzkie dania wigilijne, ale nigdy w wigilijny wieczór więc to będzie pierwszy raz, gdy zjem mięso 24 grudnia - mówi.
Jak zaznacza Olga na Islandii niczego z polskiej świątecznej tradycji jej nie brakuje.
- Tak naprawdę wszystko czego mi brakowało z Polski, potrafiłam sobie tutaj zapewnić. Cała rodzina jest na Islandii. Dania łatwo można przyrządzić. Nie brakuje ani grzybów, ani kapusty. Mama gotuje tak jak to było w domu więc nawet smaki i zapachy przetrwały - mówi z dumą.
Polub nas na FB
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?